Nic dodać, nic ująć, a ciszę i spokój mam właśnie w takich miejscach, jak zwykła, mała wieś.
Tydzień temu pojechałam z moją siostrą cioteczną odwiedzić naszą babcię, a tym samym odpoczęłam
od hałasów miasta i natłoku różnych spraw. Odetchnęłam przez te trzy dni spędzone na świeżym
powietrzu - dosłownie i w przenośni.
Nie mogłam odmówić sobie kilku zdjęć na łonie natury. Z przyjściem pięknej złotej jesieni przyszło mi założyć mój zwykły, czarny, ale uwielbiany przeze mnie wiosenno/jesienny płaszczyk, zakupiony w tym roku właśnie na wiosnę w Stradivarius'ie. Na zdjęciach widać również białą apaszkę w "góralskie" wzory.