No i mamy prawie jesień. Nie dość, że od trzech dni jest tak zimno, że śmiało można nosić płaszcz i szalik,
to do tego jeszcze dzisiaj parasolkę, bo pada deszcz. Chociaż lubię jesień, te kolory drzew, mnustwo kolorowych liści i chodzić w kaloszach (są super wygodne), to za taką pogodę jednak podziękuję.
Mogłoby być cały czas lato, 25-30 stopni, słońce, ciepłe wieczory...
Niestety dzisiaj musiałam na nowo zaprzyjaźnić się z ciepłymi skarpetkami, które są niezbędne w mojej garderobie. A do tego wskoczyłam jeszcze w cieplutkie dresy mojego mężczyzny ;)
Musze sie juz zaopatrzec w takie skarpeciory. ;)
OdpowiedzUsuń